Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie – bp. Wiesław Śmigiel

Słowa Suplikacji przypominają o największych nieszczęściach, jakie mogą spotkać człowieka. Wprawdzie owo powietrze pierwotnie oznaczało epidemię, a przede wszystkim zarazę morową, ale dziś można je odnieść do klęsk żywiołowych, takich jak wichury i burze.

REKLAMA


Epidemii i klęsk żywiołowych lękano się kiedyś bardziej niż wojen, ponieważ pochłaniały znacznie więcej ofiar niż konflikty zbrojne, a człowiek był wobec nich całkowicie bezradny. Próbowano się przed nimi bronić przede wszystkim modlitwą, postami i pokutą.
Zdarzało się, że ludzie publicznie wyznawali popełnione zbrodnie, przebaczali największym wrogom i starali się naprawić moralne krzywdy. Niestety burzyły one także ład społeczny, siejąc strach i panikę. Wyzwalały w ludziach nie tylko szlachetne, ale również niemoralne i podłe zachowania.
Niezwykły proces toczył się na przykład w marcu 1711 roku przed sądem w Lublinie. Sądzono wówczas trzech grabarzy, zwanych „siewcami śmierci”, oskarżonych o mazanie drzwi domostw wyprodukowaną przez nich maścią, przy pomocy której mieli szerzyć epidemię, by zapewnić sobie wysokie dochody.
Epidemie nękały Europę od wieków. Największe spustoszenie siała dżuma, która pod koniec II wieku uśmierciła około 25 proc. wszystkich mieszkańców Italii, a w latach ok. 530–580 jej pandemia, zwana dżumą Justyniana, szalejąca na Bliskim Wschodzie i w Europie, pochłonęła przeszło 50 proc. ludności. Polskę po raz pierwszy na dużą skalę dżuma zaatakowała w XIII wieku i na początku XIV. Kolejne jej nawroty miały miejsce w XVI i XVII stuleciu, a w wieku XVIII wyludniła całe regiony Rzeczypospolitej. Był to ostatni tak silny atak tej groźnej choroby.
W następnych stuleciach pojawiała się już tyko sporadycznie. Na początku XIX wieku przez świat przetoczyła się pandemia grypy, tzw. hiszpanki, na którą zachorowała jedna trzecia ludności świata, a jej śmiertelność wyniosła kilkadziesiąt milionów (niektóre źródła podają nawet sto milionów ofiar). Jej zasięg i negatywne skutki były większe niż dotychczasowych wojen światowych.
W ciągu wieków ludzi nękały także cholera, tyfus brzuszny, plamisty, czarna ospa i inne, do dziś nie zidentyfikowane, choroby zakaźne.
Rozwój medycyny, a przede wszystkim higiena oraz szczepienia ochronne niektóre choroby wyeliminowały, a inne znacznie ograniczyły. Współcześnie, w czasach pokoju, największym zagrożeniem dla ludzi stały się klęski żywiołowe, nad którymi nadal nie potrafimy zapanować.
Przekonaliśmy się o tym w ostatnim czasie w województwach pomorskim i kujawsko-pomorskim. Zniszczone domostwa, połamane hektary lasu, zablokowane drogi oraz zerwane linie energetyczne, a co najtragiczniejsze – ofiary śmiertelne. Wstrząsające i przerażające są losy harcerzy w Suszku, mieszkańców Rytla, Dziemian, Brus i wielu innych miejscowości dotkniętych nieszczęściem.
Dlaczego tak się stało? Wobec tajemniczych sił natury i nieodgadnionych zamysłów Boga jesteśmy bezradni. Nawałnica i gwałtowne burze, jak przed wiekami, tak i dziś uczą pokory i ogromnego szacunku wobec sił przyrody. Ponadto takie doświadczenia przekonują, że pomimo rozwoju nauki i techniki wciąż nie wszystko zależy tylko od człowieka i na wiele zjawisk nie mamy wpływu. Trudno je przewidzieć, a już na pewno nie można ich okiełznać. Kataklizmy to także sprawdzian dla państwa i każdego z nas – na ile jesteśmy gotowi do solidarności i pomocy. Usuwanie skutków kataklizmu potrwa jeszcze długo, dlatego pamiętajmy o poszkodowanych w modlitwie, a na ile to możliwe – wspierajmy ich materialnie.

ks. Wiesław Śmigiel


„Pielgrzym” 2017, nr 18 (724), s. 4

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *