Artysta nie starzeje się nigdy – bp Wiesław Śmigiel

W świecie rozrywki zmiany następują bardzo szybko. Szczególnie jest to widoczne w świecie muzyki. Pojawiają się wykonawcy, którzy znani są przez krótki czas, a potem znikają. Jednak czasem rodzi się artysta, który nie starzeje się nigdy, ponieważ jego twórczość jest ponadczasowa.

REKLAMA


Niestety, dziś niektóre „gwiazdy” są wykreowane sztucznie przez sztab zaradnych menadżerów i techników, którzy dzięki elektronicznej obróbce dźwięku niemalże z niczego tworzą produkt, który się sprzedaje. Cóż to za piosenkarz, który bez nowoczesnych urządzeń nie potrafi śpiewać? Dlatego z wielkim szacunkiem i uznaniem należy spojrzeć na artystów, którzy posiadają wspaniały warsztat wokalny i tworzą przez długie lata.
W czasie V Franciszkańskiego Rodzinnego Pikniku w Borzyszkowach (2 lipca br.) odbył się koncert Haliny Frąckowiak, która debiutowała muzycznie w 1963 roku na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Współpracowała z takimi zespołami, jak Tony, Takty, Czerwono-Czarni, Grupa ABC, Tarpany czy Drumlersi (współtwórcą tej grupy był poeta Ernest Bryll). Wylansowała wiele ponadczasowych przebojów, na przykład: „Napisz, proszę”, „Za mną nie oglądaj się”, „Papierowy księżyc”, „Tin Pan Alley”, „Bądź gotowy dziś do drogi” czy „Dancing Queen”. Zdobyła ogromną ilość nagród i wyróżnień. Mądra, wykształcona, piękna, na estradzie zawsze oryginalnie ubrana i odważna, a przy tym życiowo skromna oraz bardzo normalna. Przyjaźniła się z Anną Jantar, a Natalia Kukulska do dziś mówi do niej „ciociu”. Obdarzona wielkim talentem i wspaniałym głosem przez wiele lat pobierała lekcje śpiewu u Alicji Barskiej. Śp. Zbigniew Wodecki powiedział, że Halinka ma subtelny i wrażliwy głos, ale potrafi się również tak „pięknie wydrzeć, że rockmani bledną”. Pani Frąckowiak z sentymentem i radością wspomina, że często śpiewała w chórkach u Edwarda Hulewicza. Nigdy śpiewania nie traktowała jako samotnej kariery obok drugich lub przeciw komuś, a raczej jako drogę rozwoju z innymi. Artystka nie wstydzi się również swojej wiary w Boga, patriotyzmu i zwyczajnej ludzkiej dobroci.
Zaczynała karierę w wieku 16 lat. Była przepiękna, a jednak nie uległa magii sukcesu i nie pogubiła się w świecie rozrywki. Jeden z artystów tamtego okresu stwierdził, że w Halinie podkochiwało się wielu, ale ona była zakochana w muzyce. Trudno było ją spotkać na imprezach artystycznych, na których nie stroniono od alkoholu i hucznej zabawy. W tak młodym wieku zachować zasady i nie ulec presji mody to ogromne osiągnięcie i oznaka silnego charakteru.
Na V Franciszkańskim Rodzinnym Pikniku Halina Frąckowiak śpiewała w bardzo trudnych warunkach: scena na świeżym powietrzu, silny wiatr i do tego deszcz. Nie zawiodła, a wręcz zachwyciła. Wspaniały głos, jakby niedotknięty zębem czasu, ciągle elektryzuje. Niektóre współczesne „gwiazdy” są gotowe zrobić wiele, czasem dosłownie wszystko, by zdobyć popularność i przetrwać na scenie. Tymczasem tylko prawdziwe talenty trwają przez lata, jakby nie zważając na zmieniające się układy i mody. Kiedy dziś na scenie występuje Halina Frąckowiak, to odnosi się wrażenie, że czas się dla niej zatrzymał. Urodziła się w 1947 roku, a dziś porusza się i śpiewa jak młoda dziewczyna, pełna wigoru i uśmiechu. I jeszcze jedno, może najważniejsze, nie ma w niej nic z zarozumiałości, wyniosłości czy gwiazdorstwa, to prawdziwa dama – diwa polskiej muzyki rozrywkowej. Niczego już nie musi udawać czy udowadniać, po prostu profesjonalnie śpiewa i czerpie z tego przyjemność.

bp Wiesław Śmigiel


„Pielgrzym” 2017, nr 15 (721), s. 4

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *