Piękne śluby, dekoracje i śmieci… – Ks. Franciszek Kamecki

Co dzieje się wokół ślubów? Ostentacyjnie wzrasta dekoracyjność i ozdobność. Weselnicy przywożą dużo kwiatów latem, zimą mało, przyjeżdżają dekoratorki i zaczyna się taniec wokół dekorowania kościoła. Jeszcze za bardzo ten zwyczaj się nie rozwinął. Ale zaczyna być groźnym działaniom i przeciwko zdroworozsądkowej estetyce, i łamiąc poczucie piękna wnętrza kościoła.

REKLAMA


Niebawem spróbuję ten nalot dekoratorów i ich zapał dekoracyjny zahamować. I zablokować. Z wielu powodów. Przede wszystkim jeżeli wcześniej było w tygodniu bierzmowanie, z udekorowanego kościoła nie można niczego usunąć z powodu ślubu. Lepiej niech jeszcze w niedzielę młodzież i świadkowe wspominają tę ważną uroczystość bierzmowania, widząc w pełni swoje świąteczne dekoracje. Albo w tę samą sobotę jest drugi, a czasem trzeci ślub – i co wtedy z ilością dekoracji? Czyżby po każdym ślubie zakładać nowe dekoracje i w parafii naupychać nadmiernie dużo kolejnych śmieci? Bo kwiaty najpierw są dekoracją, a potem śmieciami (które zapracowany pracownik parafii musi usuwać, lepiej, gdyby je usuwał jako ten dekorator, który otrzymał pieniądze przekazywane dekoratorom). Bo jakoś potem te dekoracje jako odpady i śmieci musi ktoś wynieść z kościoła, a jeszcze inny wywieźć dalej i parafia musi za to zapłacić.
Uczciwie i kompromisowo będzie tak: niech narzeczeni przywiozą niepachnące kwiaty (jakie tylko chcą, nawet najlepsze i najdroższe) oraz pieniądze dodatkowe na dekorowanie. A wszystko będzie super. Pracownik parafii udekoruje według życzenia i według zapłaty. I przede wszystkim według ducha tego naszego kościoła. Trzeba wczuć się w styl tego pięknego kościoła i jego wnętrza. I wcale nie jest najlepiej na biało dekorować fotele i inne elementy, bo biała jest panna młoda i powinna być bezkonkurencyjna. Parafia przyjaźni się z artystami, nawet z Galerią Autorską w Bydgoszczy, gdzie zawsze możemy skorzystać z rad i projektów. Przecież jeżeli mamy czerwone fotele (może kiedyś będą inne, w kolorze ziarenek pustyni, jeśli parafia dojdzie do większych pieniędzy), to one nie muszą być dekorowane jakąś bielą, co przypomina raczej zakrywanie mebli przed kurzem na czas dłuższej nieobecności w mieszkaniu. Kościół ma swoją urodę i zaledwie niektóre dekoracje bronią się przed restauracyjnością i świetlicowością (i to trzeba wyczuć, jak wyczuło się stosowność zielonego wieńca w gotykach, a nie kolorowych wstążeczek). Jeszcze nie jest najgorzej, skoro nikt nie odważył się i nie zaproponował wewnątrz kościoła nadmuchanych baloników, jakie banalnie i tandetnie wiszą na samochodzie pary ślubnej. Obrzydliwość antyestetyczna. Po prostu tanie, łatwe i głupie.
Oto taka piękna para idzie, śliczna panna młoda i pan młody, a po bokach tandetne dekoracje ściągające uroczystość w niziny firanek, tiulów i szmatek. Takie białe i wyprasowane byle co. Nie pasuje do wagi tego zdarzenia, iż „ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę…”

Ks. Franciszek Kamecki


„Pielgrzym” 2009, nr 18 (516), s. 23

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *