Tradycyjnie i lekko? – Ks. Franciszek Kamecki

Rozpowszechnia się obyczaj posiadania dziecka bez ślubu. W mojej parafii w 2008 roku było 34 dzieci ochrzczonych, a 16 z tych dzieci pochodziło ze związków niesakramentalnych lub było wychowywane przez samotne matki. W ciągu 30 lat liczba dzieci pozamałżeńskich wzrosła pięciokrotnie. Co z tego wynika? To mianowicie, iż wielu łatwiej decyduje się na potomstwo niż na trwały i wierny związek. Częściej samotne kobiety pragną mieć dziecko, ale nie męża (Klara Klinger, Dziennik, 20 IV 2009). A i taki pogląd słyszy się, że bez papierka można stworzyć dobrą rodzinę. Dzieci mają kłopot, pytając: „Mamo, dlaczego masz inne nazwisko niż ja? Dlaczego ze mną nie idziesz do Komunii?”.

REKLAMA


Mężczyzna – jeżeli nawet nie spełnia oczekiwań kobiety – jest potrzebny jako wzorzec męski. Chrześcijańska matka nie powinna modelować takiej wizji, iż tylko ona i dziecko. Nie wolno izolować dziecka od mężczyzny i usuwać go, jakby był niepotrzebny. Bo Pan Bóg stworzył Adama i Ewę, mężczyznę i kobietę. I szlus. Gdyby Pan Bóg chciał inaczej, stworzyłby same kobiety albo samych mężczyzn.
Chociaż zaczynamy traktować rodzinę zbyt lekko, bez zobowiązań, to jednak z pewnością Polacy nie odejdą za daleko od tradycji, a jeżeli nawet odejdą, to następne pokolenie wróci do starego modelu (Klinger, jw.). Jesteśmy w Europie bardzo tradycyjni. Na wsi starsi i mniej wykształceni mocno trzymają się tradycji. Tzw. postępowi – oczarowani nauką – z sympatią patrzą na hasło światopoglądowe, iż Boga nie ma.
Wystarczy nauka – mówią. Wtedy gorzej z sensem życia, który nauka pomija. Przecież nastolatkom przychodzą do głowy pytania: po co, dlaczego mam być dobry, jak zrealizować marzenia o prawdzie, dobru i pięknie, jaki jest sens życia? Jak rozmawiać o nigdy niewycofanym pragnieniu szczęścia u młodych? Jak spożytkować rozumność i urodę młodych? Ich marzenia i pragnienia nie słabną. Może dzisiaj ostrzej, jakby buntowniczo i radykalnie, młodzież układa swoje cegły przeciwko nam, dorosłym. My musimy te cegły obejrzeć i nawiązać rozmowę, dyskusję. Zainteresować się tymi cegłami.
Nauczyciel musi się otworzyć światopoglądowo i rozmawiać: co to jest dobro, cel i sens życia, pragnienie prawdy, a także higiena, czystość, kultura intymności, miłości. I objaśniać, że narządy płciowe są najpierw do siusiania, wydalania kału (i bez tego nie można żyć), a potem dopiero służą kobiecości i męskości, pobudzeniu erotycznemu. A od 10. roku życia lub 12. rosną siły popędu seksualnego, o który trzeba dbać i uczyć się nim kierować. Milczenie światopoglądowe u nauczycieli jest błędem. Trzeba opowiadać sumiennie, jaki jest pogląd takiego uczonego czy filozofa, jakie jest niereligijne i religijne patrzenie na problem, zwłaszcza katolickie w kraju, gdzie 80 proc. mieszkańców przystępuje do spowiedzi i Komunii wielkanocnej. Należy prezentować różnorodność i doświadczenie, poglądy większości i mniejszości, delikatnie przedstawiać tajemnicę życia i śmierci, sensu i bezsensu. Miłość, małżeństwo i rodzinę trzeba powierzyć mistrzom życia. Nie pozwolić cynikom dominować w mediach.

Ks. Franciszek Kamecki


„Pielgrzym” 2009, nr 15 (513), s. 23

 

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *