„Jeśli modlisz się na Różańcu do Siedmiu Boleści Najświętszej Dziewicy Maryi i rozważasz głęboko jego tajemnice, znajdziesz siłę, która potrzebna jest do nawrócenia z grzechu i przemiany twojego serca” – to przesłanie Maryi, która w rwandyjskim Kibeho objawiła się trzem uczennicom.
Andrzej Czachorowski, przedsiębiorca z Gdańska, odwiedza więzienia, opowiada o wydarzeniach w Rwandzie i rozdaje ten wyjątkowy różaniec.
– Rozmawiamy o różańcu nazywanym Różańcem do Siedmiu Boleści Najświętszej Dziewicy Maryi. Czym różni się on od podstawowej modlitwy różańcowej?
– O tym różańcu powiedziała Matka Boża w Kibeho w Rwandzie. Jeżeli jest on dobrze odmawiany, może dać owoc łaski skruchy. Nie eliminuje on oczywiście modlitwy z tradycyjnym różańcem, ale jest jego uzupełnieniem. Różaniec do Siedmiu Boleści odmawia się we wtorki – na cześć objawień Matki Bożej, i w piątki, ponieważ jest to Dzień Męki Pańskiej.
– Objawienia w Kibeho są wciąż stosunkowo mało znane. Jaka jest ich historia?
– Wszystko zaczęło się 28 listopada 1981 r., kiedy Alphonsine Mumureke, uczennica szkoły średniej w Kibeho, prowadzonej przez siostry ze zgromadzenia Benebikira, powiedziała, że widziała Panią niezwykłej urody, która przedstawiła się jako „Nyina wa Jambo”, co znaczy „Matka Słowa”. Dziewczyna natychmiast rozpoznała w niej Matkę Bożą. Zjawisko to powtarzało się potem co jakiś czas. Maryja prosiła wszystkich o nawrócenie, wiarę i szczerą modlitwę. Alphonsine brano najpierw za obłąkaną albo opętaną przez złe duchy, albo za uczennicę chcącą po prostu odegrać komedię, żeby zyskać większą popularność w szkole. Wkrótce ujawniły się, jedna po drugiej, dwie nowe uczennice, które widziały Matkę Bożą: 12 stycznia 1982 r. Nathalie Mukamazimpaka, a 2 marca 1982 r. Marie Claire Mukangango. Według niektórych ludzi to jeszcze bardziej komplikowało już i tak kłopotliwą sytuację, stworzoną przez Alphonsine. (…)
